Nadszedł długo oczekiwany przeze mnie dzień – mój ślub. Wszystko się udało i od paru dni jestem mężatką 🙂
Najpierw wyprasowałam sukienki:
W dniu śluby przyszedł czas na suknię ślubną. Pierwsza warstwa sukni trochę się pogniotła w pokrowcu, ale Steamaster spisał się wyśmienicie.
A tak wyglądałam chwilę po ślubie 🙂
Zdjęcia nie są najlepszej jakości z powodu światła. Niestety pogoda podczas majówki się nie udała, dodatkowo u rodziców zawsze jest mało światła w pokojach.
Uwierzcie mi na słowo, Steamaster spisał się wyśmienicie. Nie znałam tego urządzenia wcześniej, a szkoda, bo lubię sprzęty, które ułatwiają mi życie.
Odkąd dostałam prasowacz, nie pamiętam kiedy użyłam zwykłego żelazka. Steamaster wystarcza mi w zupełności.
Koszt urządzenia to 499zł i dostępny jest w wielu modnych kolorach. Czy to dużo? Deska dobrej jakości + dobre żelazko to koszt nawet powyżej 500zł (tyle kosztowały moje sprzęty).
Przypomnijcie sobie mój pierwszy post o Prasowaczu: LINK
Czy, któraś z Was posiada Steamaster w domu lub zamierza go kupić?
6 Responses
Cudo ten prasowacz!Wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia 🙂
Ja tam gratuluję przede wszystkim perfekcyjnego ślubu i życzę samych szczęśliwych dni na Nowej Drodze Życia 🙂 Podczytuję Twojego bloga cały czas, zawsze dowiaduję się czegoś pożytecznego a taki Steamaster to mi marzy 🙂 Krawcowej to by się przydał :]
Wszystkiego najlepszego na Nowej Drodze Życia :)żeby wszystko Ci się tak gładko udawało jak prasowanie na parze :)ja to urządzienie widziałam tylko w sklepach i byłam pod wrażeniem szybkości, z jaką pozbawiał ubrania zagnieceń
Nawet nie wiedziałam, że takie urządzenie istnieje. Musi być dobre.Wszystkiego najlepszego na Nowej Drodze Życia. Ciekawa to droga i dająca wiele szczęścia 🙂
Gratuluję i życzę wiele szczęścia, a urządzenie faktycznie spisuje się znakomicie 🙂
Przede wszystkim – gratulacje i wszystkiego dobrego na nowej drodze życia!
Po drugie – pięknie wyglądaliście <3
Po trzecie – doskonale Cię rozumiem. Pamiętam jak szykowałam swoje wesele i też chciałam mieć dopięte wszystko na ostatni guzik, mieliśmy sporo atrakcji (był nawet magik na weselu), więc trochę pracy organizacyjnej było. Ale nie żałuję, bo to był najpiękniejszy dzień w życiu!