Gdy Ania była mała jadła wszystko. Chętnie jadła to co jej podawałam – brokuły, marchewkę buraki itp. Później bywało różnie i niestety coraz gorzej. Aktualnie jest wybredna i w domu je ciągle to samo. O dziwo w przedszkolu smakują jej dania, których w domu nigdy by nie tknęła. Dlatego szukam inspiracji i podpowiedzi co zrobić, by z tym jedzeniem było lepiej.
Dzieci nie lubią nudy i postanowiłam urozmaicić trochę talerz dla mojej Ani.
Do współpracy przy tym wpisie zaprosił mnie portal przepisy.pl, na którym szukałam inspiracji.
MYSIA SAŁATKA
Inspiracją do stworzenia tego wpisu była Mysia Sałatka.(zobacz)
Najłatwiej przygotować dzieciom posiłek, który wygląda jak małe zoo. Cieszy oko, ale czy faktycznie może zdziałać cuda?
Do przygotowania posiłku dla Ani potrzebowałam:
- kromki chleba
- pomidory
- marchewka
- ogórki
- ser żółty
- szczypiorek
- ziarna dyni i czarnuszki
- jajka na twardo zwykłe i przepiórki
- rzodkiewkę
Z jajek, rzodkiewki, szczypiorku i czarnuszki powstały myszki. Jajka przecinamy na pół i dekorujemy resztą warzyw.
Obok myszek powstały grzybki z jajek przepiórki oraz pomidora. Lepiej użyć pomidorków koktajlowych, ale zwykłego pomidora też można idealnie dociąć by powstał kapelusz grzyba. Kropki wykonałam majonezem.
Myszki i muchomorki to trochę mało, by zachęcić dziecko do jedzenia. Postanowiłam zrobić z chleba zwierzę i padło na lwa.
W ruch poszła marchewka, ogórek zielony, ser, pestki z dyni, a efekt był naprawdę zaskakujący. Poniższe zdjęcie jest etapem przygotowania, a finalną wersję można zobaczyć poniżej.
Kolacja czekała na Anię i wywołała ogromny uśmiech i zaciekawienie mojej kochanej córeczki.
Myszki zostały zjedzone, grzybki również. Niestety marchewka nie została tknięta, ale spodziewałam się tego. Z rzodkiewką póki co też mam problem, ale spróbuję następnym razem.
Takie posiłki będą się u nas pojawiały regularnie bo ta metoda działa na wyobraźnię dziecka i czasami zachęca do spróbowania produktów, na które wcześniej nie chciała nawet spojrzeć.
Jestem ciekawa czy Wasze dzieci są niejadkami i jak radzicie sobie z tym problemem.
W następnym poście napiszę Wam o zabawie dzięki której dziecko spróbuje każdego produktu, a to czy mu zasmakuje… to się okaże 🙂